W ostatnich latach obserwować możemy wysyp różnego rodzaju firm i firemek świadczących usługi tzw. oddłużania. Na czym one polegają i na co trzeba zwracać uwagę, aby nie stać ofiarą nieuczciwych sprzedawców nadziei, o tym przeczytasz w niniejszym artykule.
Czymś naturalnym jest, że wraz z pojawieniem się kłopotów finansowych rozpoczyna się szukanie pomocy. W rezultacie, w wyniku przeszukiwania zasobów internetu, typuje się kilka firm oddłużeniowych i sprawdza ich oferty. Są one z reguły bardzo podobne do siebie i brzmią tak, jak
Bajka, w która każdy chciałby uwierzyć,
- zmniejszymy raty Twoich kredytów - dokonamy restrukturyzacji Twojego zadłużenia - nowe, niskie raty w tydzień. Dlaczego człowiek, nie dosyć, że przybity trudną sytuacja, to dodatkowo niezbyt dobrze orientujący się w realiach bankowości, miałby nie wierzyć w prawdziwość tych sloganów? Skąd miałoby mu przyjść do głowy, że takie hasła, choć brzmią ładnie, to jednak brzmią pusto? On szuka przecież pomocy, dlatego nie przychodzi mu nawet do głowy, że ktoś chciałby zarobić na jego nieszczęściu. A i sam początek współpracy jest na tyle obiecujący, że nikomu go głowy nie przychodzi, iż
Właśnie połyka haczyk
Zaczyna się od telefonicznych konsultacji, w czasie których miłe, młode kobiece głosy zapewniają, że wystarczy tylko zaufać ich firmie, a nasze życie odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Potencjalny klient jest coraz bardziej podekscytowany. Sprzedają mu bowiem towar, którego on w ten chwili potrzebuje najbardziej: nadzieję. Ładnie opakowaną nadzieję, za którą on jest w stanie oddać duszę. Tym razem oddaje jednak ostatnie pieniądze, nierzadko pożyczone. Po wyborze firmy i wycenie (płatność w większości przypadków rzecz jasna przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu przez firmę oddłużeniową) następuje podpisanie umowy, udzielenie pełnomocnictwa i firma oddłużeniowa rusza do boju. Bój niestety owocny nie jest, ponieważ firma ogranicza się do wysłania korespondencji, czyli prośby o ugodę czy restrukturyzację. I na tym kończy swój bój, bo cóż więcej zrobić może, skoro zgodnie z umową zrobiła wszystko „co w jej mocy". Sobie nic do zarzucenia nie ma, a w razie reklamacji zawsze powie, że
Procedury bankowe były silniejsze
Abstrahując od sposobu pracy i zaangażowania wielu "firm oddłużeniowych”, warto uświadomić sobie jedną, nader istotną rzecz, która ma największe znaczenie w procesie oddłużania. W bankach, jak wszystkich instytucjach finansowych, rządzą procedury. Procedury to po prostu pewne zestawy przepisów regulujących zachowania w danych sytuacjach. Procedury są nadrzędne, gdyż aby wszystkie trybiki w tak dużym organizmie jak bank, funkcjonowały bezbłędnie, rola człowieka musi się ograniczać do wypełniania procedur. Inaczej mechanizm przestałby funkcjonować bardzo szybko. Ludzie kupujący usługi „oddłużania” od sprzedawców nadziei wyobrażają sobie, że firma, której powierzyli swoje sprawy, zadzwoni do banku i załatwi przez telefon: - niższe raty - dłuższy okres spłaty kredytu - umorzenie odsetek i kosztów itp... Sprzedawcy złudzeń podsycają ich wyobraźnię, bazując na tym, jak niewielka jest wiedza społeczeństwa na temat funkcjonowania banku od środka. Weźmy pierwszy lepszy przykład. W dziale windykacji banku X ustalone są następujące procedury: - pomiędzy 31 a 101 dniem przeterminowania wierzytelność windykowana jest przez zewnętrzne firmy windykacyjne. W tym czasie bank nie prowadzi z dłużnikiem żadnych rozmów na temat ugody, podejmuje rozmowy jedynie wówczas, gdy dłużnik chce dokonać spłaty całości zadłużenia. Pomiędzy 102 a 150 dniem przeterminowania wierzytelność trafia do działu windykacji banku, następuje ofensywa zarówno listowna, jak telefoniczna, pracownicy mają bezwzględny zakaz jakichkolwiek ugód, możliwe odstępstwa to spłata w dwóch transzach. Stanowisko twarde, nieustanne informowanie dłużnika o nieuchronnej egzekucji komorniczej Załóżmy, że klient firmy sprzedającej marzenia przekazuje swoją sprawę do "oddłużenia” w 75 dniu przeterminowania. Jakie szanse ma firma na załatwienie czegokolwiek listownie czy telefonicznie? Szanse są zwyczajnie zerowe, ponieważ zarówno listy, jak telefony trafiają do pracowników najniższego szczebla, którzy – choćby nie wiem jak chcieli pomóc – mają związane ręce, gdyż muszą stosować PROCEDURY. A te mówią wyraźnie, że przez 150 dni jest twarda windykacja. Co więcej, w momencie, gdy sprawa jest przekazana do firmy windykacyjnej, bank zwyczajnie nie może prowadzić jakichkolwiek rozmów na temat zadłużenia. Skoro przekazał sprawę do obsługi firmie, a ta odpowiada za powodzenie windykacji, nie może mieszać się do ich pracy. Cóż zatem dzieje się z listami, które firma, rzekomo oddłużeniowa, wysłała do banków w sprawie swojego klienta. Przychodzą odpowiedzi; grzeczne w tonie, ale odmowne. Odmowne, gdyż procedura nie pozwala na jakiekolwiek rozmowy. Dlatego, abyś nie dołączył do tysięcy innych, którzy kupili sobie złudzenia
Bądź jak niewierny Tomasz, płać gdy zobaczysz.
Czy firma reprezentująca dłużnika w jakiś sposób odpowiada za swoją nieudolność? W żadnym wypadku, oni przecież starali się, a że nie wyszło..... Szanowny zadłużony, jeśli czytasz ten tekst i jednocześnie łakomie patrzysz na piękne slogany czy ociekające miodem „podziękowania” od klientów umieszczone na stronie sprzedawcy zludzeń, nie łudź się, że w ten sposób uzyskasz pomoc. Jeśli ktoś chce od Ciebie pieniądze z góry, możesz od razu zakończyć rozmowę. Jeśli firma chwali się niezwykłą skutecznością, zaproponuj im nawet podwójną stawkę niż oczekuje, ale...po osiągnięciu celu. Wynegocjowanie i podpisanie ugody, restrukturyzacji czy umorzenia niechaj skutkuje zapłatą za wykonaną usługę. W innym przypadku bądź pewien, że swoje pieniądze, nierzadko całkiem spore, będziesz mógł spisać na straty....Odrzuć jednak pesymizm, gdyż
Szczęśliwe zakończenie jest możliwe.
Czy zatem tak zwane oddłużanie to mit i lep na naiwnych w celu wyciągania pieniędzy? Nie. Oddłużanie, czyli negocjowanie z bankiem nowych, lepszych warunkow spłaty długu, często połączone z umorzeniem, jest realne. Ale, aby było skuteczne, musi odbywać się na drodze negocjacji z osobami decyzyjnymi. Osoby decyzyjne w korporacjach finansowych charakteryzują się tym, że w przeciwieństwie do szarej masy pracowników mogą samodzielnie podejmować decyzje. Decyzjami tymi mogą przełamywać procedury, a więc doprowadzić np. do podpisania ugody wbrew temu, co nakazuje procedura. Dotarcie do osoby decyzyjnej wymaga jednak czasu, najczęściej wiąże się z wizytą w centrali korporacji. Gdyby firma oddłużeniowa chciała faktycznie oddłużenia dokonać, a nie wykazać się dobrymi chęciami, wówczas cena pojedynczego oddłużenia byłaby kilkakrotnie wyższa niż cena, jaką proponują. I wymagałaby pracy, a nie wysłania listu. Wysłanie listu jest zdecydowanie tańsze, mniej pracochłonne, a co za tym idzie – w interesie wielu nieuczciwych firm zajmujących się oddłużeniami - sprzedaż złudzeń naiwnemu klientowi jest znacznie bardziej opłacalna niż faktyczna pomoc.
Komentarze
Prosze mi pomoc z tego wyjsc
Ludzie nauczcie się w końcu pisać poprawnie, pisze się 50000zł lub 50 tysięcy. To co Ty napisałeś oznacza kwotę 50 mln zł.
Jednak nie pozwolę na to , aby Pana opinia wpychała wszystkie firmy oddłużeniowe do jednego worka - z moją włącznie. Uprzejmie proszę zweryfikować swój tekst.
Pisze Pan na temat kosztów oddłużania , więc musi Pan sporo wiedzieć na ten temat. Zastanawia mnie jakie ma Pan podstawy do takich twierdzeń.
Pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.